To nasze pierwsze doświadczenie z gliną i muszę przyznać, że wspaniałe. Zabawy było co nie miara. Lili podobała się konsystencja, inna od znanej już plasteliny, czy ciastoliny.
Do zabawy z gliną potrzebne będą:
- glina.
Lila dzielnie lepiła ze mną garnuszek, słonika (który niestety rozleciał się zaraz po wyjęciu z piekarnika) i aniołka. Pewnie wiele zależy od rodzaju gliny. Widziałam, że w sklepie oprócz tej, którą my kupiłyśmy (do piekarnika), była jeszcze samoutwardzalna. Pewnie efekty byłyby trwalsze. Niestety była droższa, dlatego jej nie wybrałyśmy.
Kiedy już figurki miałyśmy gotowe pomalowałyśmy je farbkami. Prezentowały się ślicznie. Szkoda jednak, że tak krótko. Choć pięknie wyglądały figurki, to szybko się rozleciały. Pewnie dlatego, że temperatura była nieodpowiednia, czy czas spędzony w piekarniku. Problem w tym, że na opakowaniu nie było napisane, jak należy postępować. Oczywiście kruszenie gliny było najlepszą zabawą dla Lilki, która kiedy ja sprzątałam, poczęstowała okruszkami kwiaty w doniczce i głośniki.